piątek, 8 sierpnia 2014

Powrót



To było bardzo dawno temu, kiedy ostatni raz napiasałam na swoim blogu o moich królikach. Dużo rzeczy się wydarzyło, a miedzy innymi śmierć jednego z moich milusinskich....

Okazało się, że Turus zatruł się czymś i weterynarz nie był już w stanie mu pomóc.
Jak sie okazuje czasem świeże warzywa moga być smiertelne dla zwierzaków... choć drugi królik ma sie bardzo dobrze.


piątek, 25 listopada 2011

Dzień bez futra

Dziś mamy DZIEŃ BEZ FUTRA. Mam nadzieje, że każdy choć raz posiadał zwierzątko nie nosi futra ani nic skórzanego. Przerażający jest fakt, że niektóre zwierzęta hoduje się tylko na potrzebę zaspokojenia konsumenta, który wymaga... właściwie to wszystkiego. Nic go nie obchodzi cierpienie zwierząt oraz warunki w jakich one przebywają. Postarajmy się uświadomić jak największej liczbie osób, że zwierzęta też czują ból, czują głód, odczuwają strach. Czy mógł byś obedrzeć ze skóry swojego pupila?

piątek, 24 czerwca 2011

Prawda czy fałsz?

W tym poście chciała bym się odnieść do opinii czy stereotypów na temat królików.

  1. Gryzienie kabli- w poprzednim poście już trochę na ten temat wspomniałam. Spinka uwielbia gryźć kable, które idealnie pasują jej do pyszczka, natomiast Turuś nie lubi ich choć zdarza mu się, ale to próba przesunięcia kabli które stoją mu na drodze,
  2. Mysie- patysie puchate króliczki- są słodkie, są puchate, ale NIE SĄ ZABAWKĄ. Można je pogłaskać, ale zaraz uciekną i wykonają rutynową toaletę by nami nie pachnieć. Jestem zdania, że dzieciom nie należy kupować królika czy kota. Psa jeśli już cokolwiek... Królik jak każde zwierze potrzebuje uwagi i opieki, dziecko raczej by je zagłaskało, a żwirek i tak by rodzic wymieniał. Kupujcie króliki dla siebie. Spinka i Turuś dają się głaskać a czasem wziąć na rączki, a czasem dłużej dają się głaskać gdy podrapiemy za uszami ;),
  3. Kąpiele- króliki same potrafią o siebie zadbać dlatego NIE KĄPIEMY KRÓLIKÓW! Raz Turusiowi postanowiłam umyć łapy bo mu śmierdziały i były żółte (jakoś lubił wchodzić we własny mocz). Nalałam minimalną ilość wody do wanny i go wsadziłam. To co on wyprawiał było przerażające. Za wszelką cenę chciał uciekać, skakał po wannie ale była dla niego za wysoka więc ześlizgiwał się. Był to dla niego ogromny stres. Więcej mu tego nie zrobię. Jeśli się ubrudzą to bierzemy mokra szmatkę i przeczyśćmy brudne miejsce, ale żadnych kąpieli! Widziałam w internecie jak ludzie mieli zabawę wpuszczając królika do basenu. Biedny królik płynął do krawędzi by wyjść, ale właściciele znów go brali na środek basenu. To było przerażające. Biedny królik chciał uciec, a jacyś bezmyślni ludzie dobrze się bawili. Jak widzę jaką piękną i puchatą sierść ma Spinka i Turuś oraz ile toalety wykonują każdego dnia, to wiem, że nie muszę ingerować w ich higienę,
  4. Mądrość- a są bardzo mądre. Bardzo szybki uczą się jak pokonywać przeszkody. Jak na początku stawiałam ogrodzenie z pudełek, karimat i krzeseł to szybko wiedziały gdzie jest dziura, gdzie można przejść, gdzie można coś obejść i wyjść na wolność. Też Spinka i Turuś wiedzą, że za drzwiami jest coś innego i nowego, a króliki lubią odkrywać nieznane,
  5. Wołanie po imieniu- szczerze to nie wiem czy one wiedzą. Czasem jak krzyknę "Spinka!" czy "Turuś!" to zamierają w miejscu i czekają....może to być reakcja na wysokie dźwięki albo na ton głosu bo one już wiedzą, że coś jest nie tak. Ale czasem, jak np.: obgaduje Turusia, jaki on biedny, że tak sam siedzi, to wtedy on się obraca i patrzy na mnie. Już kilka razy zdarzyło mi się mówienie o Spince czy Turusiu przy nich, a potem ich wzrok na mnie. Nie wiem czy to przypadek, ale lubię wierzyć, że one wiedzą o kim mowa.
No to chyba na tyle w tym poście:) Następnym razem opowiem o zabawie.

środa, 15 czerwca 2011

Jedzonko

Jedno z najważniejszych rzeczy w opiece nad królikiem. Króliki jedzą przez cały czas!!! Kiedy my śpimy- one jedzą, kiedy gramy na komputerze- one jedzą, kiedy pracujemy- one jedzą... Oczywiście to przesada, ale faktem jest że spożywają pokarm przez całą dobę.
Siano i woda muszą być przez cały czas. Siano dobrze wpływa na trawienie królików i też jest niezbędne w budowaniu sobie domku (domek to w tym przypadku klatka). Dostają również trzy razy dziennie miskę chrupek. A które chrupki? Cóż, w sklepach zoologicznych mamy kilka ofert. Nie napisze, które ja podaje Spince i Turusiowi żeby nie być posądzoną o kryptoreklamę, ale na początku dawałam im chrupki takie, jakie dostawały w sklepie. Za 1,5 kg płaciłam ponad 50 zł, ale zobaczyłam, że przecież są inne marki za niższą cenę. Nie posądzajcie mnie o skąpstwo, że chciałam kupić tańsze chrupki kosztem żołądków królików, ale jak teraz kupuje karmę za 39zł, a dostaje 2,5 kg to jest to różnica, a Spice i Turusiowi smakuje. Więcej zostaje w kieszeni kilka groszy i można im coś innego kupić, jak na przykład: kolbę. Kolby są bardzo kaloryczne więc lepiej dawać im raz na pół roku...
O Spince i Turisiu można powiedzieć, że upodobnili się do właścicieli. Ona- uwielbia warzywa i owoce, on- pozostaje przy chrupkach. To co podawałam królikom z warzyw, to: sałata (ubóstwiana) i marchewka. Z owoców: truskawki (pierwsze miejsce w hierarchii "Co uwielbiam jeść i nigdy nie przestane tego jeść"), pomarańcze, mandarynki, jabłka, banan (to Turuś trochę podjada) i czereśnie (pestki zostają obgryzane z każdej strony i wyplute przez królika). Też jest tak, że podstawiam królikowi pokarm i patrze czy chce jeść, czy ucieka. Z mojej obserwacji wnioskuję , że królik nie zje tego co mu szkodzi. Stworzonko wie na co może sobie pozwolić (wyjątek to styropian. Dlaczego on jest taki dobry?!). 
Reasumując: siano i woda- zawsze. Chrupki też, ale w sklepie są chrupki dla królików do 6-ego miesiąca życia i po skończonych sześciu miesiącach. To taka magiczna granica te miesiące, bo gdzieś wyczytałam, że królikom  do 6 m. nie można podawać warzyw. Osobiście, zanim przeczytałam tą informacje to już zdążyłam podać sałatę, ale nie zauważyłam niczego szkodliwego, a nie wiem czy coś w środku złego im się nie stało. Dla spokoju ducha można dostosować się do tej granicy.
A, i jeszcze jedno: króliki jedzą kable, ale nie wszystkie króliki jedzą i nie wszystkie kable, tylko te cienkie, jak np.: kabel od ładowarki IPhone.


środa, 8 czerwca 2011

Pierwsze wyjście

Na początku Spinka i Turuś przebywali w domku, ale nadszedł dzień ciekawości nowego świata. Aby nie dopuścić do obgryzania różnych rzeczy i zaznaczania terytorium gdzie popadnie, postanowiłam zbudować kojec w przy pomocy karimat, krzeseł i pudełek.
Gazetka była rozłożona, a woda i jedzonko dostarczone. Achhh....wreszcie trochę miejsca do skakania! Trzeba dodać, że króliki muszą pobiegać i poskakać. To nie są zwierzęta, które tylko leżą i jedzą, choć tak może się wydawać. Należy je wyjąć z klatki choć na 2 godziny codziennie żeby  mogły rozprostować nóżki.
Po jakimś czasie mnie zmęczyło układanie tego kojca. Zrobiłam drugą zagrodę, ale tym razem pozamykałam wszystkie drzwi i pozastawiałam krzesłami oraz pudłami wszystkie przejście do innych pomieszczeń, a na środku gazeta. To był szał! Tu skocze, tam wywinie fikołka w powietrzu, a tu sobie klapnie i odpocznie.
Zaczęłam się martwić o króliki i ich notoryczne jedzenie gazety. Mogą jeść papier, no ale nie farbę drukarską...  przeżuciłam się na folie. W sklepach budowlanych można kupić tanie trzy duże filie za 5zł. Folia była wykorzystywana wielokrotnie no łatwiej było z niej sprzątać. Od pewnego czasu klatka Spinki i Turusia była w dużym pokoju, tam gdzie sobie biegały, więc wystarczało, że otworzę drzwiczki w klatce a one same wyjdą pobiegać. Ale jak długo można sprzątać z folii? Zaczęłam czyścić folie co drugi czy co trzeci dzień aż w końcu postanowiłam zwijać folie królikom (folia przykrywała tylko dywan, reszta podłogi to drewno) i zobaczyć co będą robić. Po 3 dniach folia zniknęła wraz z zagrodą, a króliki dzięki temu, że miały wybieg obok domku, nauczyły się załatwiać swoje sprawy w domku. Oczywiście pozostawiają  bobki na dywanie, ale bardzo łatwo zgarnia się je szufelką. Okres przystosowania królików to samodzielnego wychodzenia oraz moje przekonanie, że nic złego  nie zrobią, zajął około 5 miesięcy. Opłaciło się bo jak wspomniałam wiedzą gdzie mają swoją toaletę, kabli oraz mebli nie gryzą bo jedne są schowane, a drugie je wogóle nie interesuje. Mają karton (czysty karton czyli taki bez farb drukarskich czy jakiś nalepek) i to je bardzo zajmuje.
Wniosek jest następujący: można wychować króliki wbrew złej opinii. Właściwie psa czy kota też tak się wychowuje... Wystarczy trochę czasu
.

wtorek, 10 maja 2011

Początek

Ten blog jest dla wszystkich którzy posiadają zwierzęta(w szczególności króliki:)), chcą mieć jakiegoś pupila albo lubią sobie poczytać różne ciekawe historyjki.

Jestem dumną właścicielką dwóch baranków siedmiomiesięcznych: Spinka( od Spain-Hiszpania) oraz Turuś( Tour de France). Wszystko zaczęło się od traumy z dzieciństwa. Jak miałam poniżej ośmiu lat, w mym domu gościł królik miniaturka koloru szarego. Pamiętam, że był, że miał klatkę dużą, że łapał zieloną szufelkę i, że trudno go było złapać. W końcu się przeprowadziliśmy i rodzice postanowili go oddać. Trzeba tu napisać jasno i wyraźnie- dzieci nie potrafią zajmować się zwierzątkami, a przynajmniej królikami. Pamiętam Tuptusa, ale nie opiekowałam się nim. Doglądałam i dawałam siano. To wszystko. Czekałam szesnaście lat na możliwość i przychylność niebios, kupienia nowych królików. Na początku miały być dwa samce- Spinek i Turuś. Jednakże pani ze sklepu powiedziała, że dwa samce mogą się kłócić i walczyć. Oczywiście chciałam uniknąć rozlewu krwi i postanowiłam wziąć parkę i liczyć na łud szczęścia zanim się w sobie zakochają...
Dwa małe wystraszone króliki trafiły pod mój dach, a raczej do nowej zakupionej klatki.
Nowe króliki należy pozostawić w klatce jak długo tego potrzebują. Przez pierwszy dzień mogą siedzieć w klatce/ domku, ale potem ciekawskie zaczną wychodzić. Jestem za tym by do nich mówić aby oswajały się z naszym głosem( oraz zapachem). Klatka już wcześniej była przygotowana- wypełniona żwirkiem oraz sianem, w misce chrupki, no i w poidełku woda. Z każdym dniem coraz mniej czasu spędzały w domku, a zaczęły wychodzić na powietrze.
To może na razie tyle. W następnym wpisie napiszę pierwsze dni poza klatką oraz przygotowanie do tego wyjścia.